czwartek, 29 grudnia 2011

Nie wiadomo dokładnie skąd się biorą ludzie z talentem. Mówi się o specjalnych genach, które tylko niewielka część populacji posiada. Być może wszyscy je posiadają, ale tylko u niektórych się one aktywują. Zresztą wiedza jaką ludzkość posiada na temat gatunku Homo Sapiens jest w ogóle dość niewielka, więc tym bardziej niewiele wiadomo o tych specjalnych jednostkach.
Wiadomo, że potrafią zmieniać liczby w świecie. Jednak trzeba robić to ostrożnie. Prawa rządzące światem są jak napięty sznurek - można je nieco nagiąć w jedną, bądź drugą stronę, ale trzeba mieć na uwadze, że sznurek będzie chciał wrócić do swojego pierwotnego stanu. Nagięcie go w jedną stronę sprawi, że wracając do pierwotnego położenie wychyli się też w stronę przeciwną tym mocniej, im mocniej został nagięty. Nie oznacza, to że jeśli ktoś zmniejszy ciężar swojego ciała, przez zmniejszenie działającej na nie siły grawitacji, to potem w ramach powracania do stanu równowagi grawitacja się zwiększy. To może być nagłe poruszenie cząsteczek powietrza skutkujące powiewem wiatru w zamkniętym pokoju. Zdarzyło się kiedyś, że człowiek, który zapragnął latać i drastycznie obniżył siłę grawitacji działającą na jego ciało. Niedługo potem zamarzł kilkaset metrów nad ziemią.
Inną ważną rzeczą jest to, że praw świata nie można łamać. Łamanie ich jest jak śmierć - każdy, kto kiedykolwiek złamał prawa zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Być może jest gdzieś w innym wymiarze i żyje, jednak przyjęło się uważać, że złamanie praw wytwarza chwilową czarną dziurę, która natychmiast znika pochłaniając swojego twórcę. Zweryfikować to można tylko osobiście i jak dotąd nikomu nie udało się przekazać wyników.

sobota, 22 października 2011

***
-Dziękuję, że przyszłaś z tym do mnie. - powiedział miłym tonem około pięćdziesięcioletni mężczyzna ubrany w czarny garnitur.
-Sam by nie przyszedł, boi się i wstydzi. - powiedziała Siv.
-Rozumiem, to faktycznie dość delikatna sprawa. - stwierdził.
-Co teraz z nim będzie?
-Trzeba ustalić, jakie rzeczywiście jest jego Powołanie i zacząć zwyczajną naukę w tym kierunku.
-Pan nic nie rozumie! - niemal krzyknęła zdenerwowana Siv. - Przecież mówiłam, że nie ma!
-Drogie dziecko, spokojnie. - powiedział łagodnie. - To jest niemożliwe. Jedynym wytłumaczeniem dlaczego niczego nie widział, byłaby jakaś niezwykle silna blokada psychiczna, wytworzona na skutek traumatycznego przeżycia, a dzięki naszej opiece nad uczniami i ich rodzinami szanse na takie zdarzenie są znikome.
-Ale proszę pana! On naprawdę nic nie wiedział! - Siv nie zamierzała się uspokajać.
-Bo tak Ci powiedział?
-Dlaczego miałby mnie okłamywać?
-Z tego samego powodu, dla którego okłamuje teraz wszystkich. Czegoś się najpewniej boi. Może myśli, że sobie nie poradzi, albo boi się, że będzie musiał wyjechać daleko do domu, zostawić przyjaciół. Powody są różne i w mojej wieloletniej karierze natrafiałem na bardzo dużo podobnych przypadków.
Siv nie wiedziała co powiedzieć. To miało sens. Rzeczywiście mogło tak być. Jednak z drugiej strony... Nagle wpadła jej do głowy myśl, że może miał taką samą wizję jak ona, tylko dlaczego jej o tym nie powiedział? Ona przecież opowiedziała mu wszystko. Aż tak go to przeraziło? W sumie, to Siv miała przecież jeszcze drugą, która jakoś trzymała ją przy duchu. Co ona by zrobiła, gdyby miała tylko tą złą? Powiedziałaby mu tak czy siak.
-Zatem do widzenia Sivro. Nie przejmuj się, zrobimy co w naszej mocy aby pomóc Twojemu przyjacielowi. - wyrwał ją z zamyślenia.
-No dobrze. Do widzenia. - odpowiedziała niechętnie i wyszła.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

****
W całym pokoju dało się słyszeć okropny, pełen pogardy śmiech.
-"Obszczymurki", co? - ponownie wybuchł śmiechem.
-Byłem miły. - powiedział po chwili spokojnym głosem - Naprawdę, cholernie miły. Ponoć jesteś inteligentnym gościem, a jednak nie docierają do ciebie proste aluzje. Banalne. Wręcz prymitywne. Zlekceważyłeś przeciwnika i oto jesteś tu, gdzie jesteś. To musi być wkurzające: mieć się za lepszego i skończyć w ten sposób. Jeden głos w środku mówi mi, że może to będzie dla ciebie lekcja, może zaczniesz szanować innych, przestaniesz mieć się za władcę świata. Inny natomiast domaga się sprawiedliwości: kawał z ciebie sukinsyna, wiesz?
Człowiek, do którego mówił patrzył tylko na niego nienawistnym wzrokiem. Był całkowicie obezwładniony, skazany na łaskę bądź niełaskę oponenta. Mimo to wciąż paliła się w nim chęć walki. Przegrał, lecz jeszcze się nie poddał.
-Jednak to wszystko, to jedynie ideologia. - kontynuował. - Tak naprawdę opcje zostały mi dwie: zabić, albo kazać żyć z tym bólem. Oczywiście można by wyczyścić twoją pamięć, ale wtedy to nie miałoby żadnego sensu. Właśnie: sens. - zamyślił się chwilę. - To o niego zawsze chodzi. Nie bilans zysków i strat, nie dobro czy zło, ale sens. Zastanawiałeś się kiedyś nad sensem swojego istnienia?
Nic mu nie odpowiedział. Właściwie wcale go nie słuchał. Zastanawiał się tylko jak wyjść z tej sytuacji, a później się zemścić.
-Bo widzisz sens mojego istnienia jest jasny i oczywisty. - kontynuował swój monolog, wciąż z takim samym zapałem jak na początku. - Ja mam dorwać ciebie. A co dalej, to już nie wiadomo.

wtorek, 5 kwietnia 2011

-Otwórz proszę.
-Po co?
-Chcę porozmawiać. - odpowiedziała Siv.
-Nie ma o czym. - odparł Xeras.
-Jest! - nie ustępowała.
-O pogodzie? Brzydka, prawda? - powiedział z ironią.
-Nie wygłupiaj się. Wpuść mnie!
-Przecież się nie wygłupiam. W końcu odkryłem swoje powołanie.
-Co takiego? O czym Ty mówisz?
-Ja wiem, to zaskakujące, że mogę jakieś mieć. Też się zdziwiłem, ale mam.
-Jakie? - zapytała Siv, choć nie była pewna czy naprawdę chce usłyszeć odpowiedź.
-Zgnicie we własnym pokoju! - wykrzyczał.
Tego było już za wiele. Jej oczy zabłysły. Pchnęła drzwi, które z łatwością się otworzyły niszcząc misterną barykadę z mebli.
-Jak Ty... ? - zdumiał się Xeras.
Siv stała w drzwiach nie odzywając się słowem. Patrzyła gniewnie na Xerasa, który czuł, że teraz to ona zaczyna być panią sytuacji.

Ostatni tydzień był dla Xerasa jednym wielkim pasmem porażek i katastrof. Nie potrafił zrobić niczego, o co prosiła go jego nowa nauczycielka. Najgorsze było to, że z niezmordowanym zapałem, godnym sprawy większej wagi starała się mimo wszystko czegoś go nauczyć. Wierzyła w niego, a właściwie w jego kłamstwo. Świadomość tego była dobijająca.

-Masz jej powiedzieć prawdę. - usłyszał rozkaz od Siv.
-Nie uwierzy mi. Stwierdzi, że chcę się poddać, bo "nasz system edukacji zrobił ze mnie kalekę". - powiedział smutno. - Zresztą, w prawdę nikt nie uwierzy. - dodał.
-Ja wierzę. - usłyszeli znajomy głos. Ten sam, który zaskoczył ich nie tak dawno w samotni.
-Tęskniliście? - głos znowu wydobył się jakby z powietrza.
-Jak to robisz? - zapytała Sivra.
-Dźwięki to fale - wystarczy wprawić cząsteczki powietrza w drgania i voila. Owieczka mógłby równie dobrze to wytłumaczyć. - odpowiedział głos.
"W szkole ze wspaniałego ucznia stałem się nieudacznikiem, a teraz Głos Anonim nadał mi ksywkę >>Owieczka<<. Ciekawe jak nisko jeszcze upadnę." - pomyślał Xeras.